Jak zabrać się do nauki angielskiego raz a dobrze

Jak zabrać się do nauki angielskiego

Jak zabrać się do nauki angielskiego efektywnie?

Nowy rok, nowe postanowienia, nowe wyzwania. Wiele osób decyduje, by wreszcie zabrać się do nauki angielskiego raz a dobrze. Problem w tym, że wciąż wiele osób kompletnie nie wie, jak to zrobić. Czy lepiej zapisać się do szkoły językowej, znaleźć korepetytora do lekcji prywatnych, uczyć się samodzielnie? Z jakich stron korzystać? A może najlepiej wyjechać? Ile to może kosztować? Ile czasu trzeba poświęcić? Co trzeba przygotować? Czy lepsze są lekcje zdalne, czy te stacjonarne? Jakie powinny być cechy dobrego nauczyciela/trenera językowego/lektora?

Te pytania pojawiają się bardzo często na grupach językowych w przypadku osób, które chcą się zabrać się do nauki angielskiego. I na nie spróbuję odpowiedzieć w tym wpisie. Jeśli też mierzysz się z podobnymi wątpliwościami i kłopotami, doczytaj do końca. Mam nadzieję, że znajdziesz tutaj co najmniej kilka gotowych rozwiązań.

Pisałam już wcześniej [wystarczy kliknąć!] o tym, jak zacząć, jak się przygotować i na co nastawić. Skupiałam się tam głównie na kwestii osób początkujących. Równie dobrze jednak tamten wpis może się przysłużyć osobom, które już jakiś poziom znajomości reprezentują i chciałyby poćwiczyć. Albo po prostu osobom, które uczyły się angielskiego w szkole, ale w dorosłym życiu to okazuje się niewystarczające, więc postanowiły zabrać się do nauki angielskiego jeszcze.  Co można zrobić więcej?

Czy zaczynanie nauki języka angielskiego na początku roku kalendarzowego jest dobrym pomysłem?

Jak zabrać się do nauki angielskiego na początku roku? Czy warto?

Z jednej strony powinnam powiedzieć, że raczej nie. Szkoły językowe zaczynają raczej jesienią i trudniej będzie znaleźć dobrą grupę i nieobłożonego lektora. Prywatni nauczyciele/korepetytorzy też raczej będą mieli ograniczone możliwości wolnych terminów. Jednocześnie ze wszystkich stron zaatakują nas promocje, porady, plannery. Będzie tego tyle, że można dostać zawrotów głowy. Bywa tak, że po przejrzeniu kilku takich miejsc, wiesz jeszcze mniej niż wcześniej. Każdy zachwala siebie, swoje metody i pomysły. Prosty marketing.

Poza tym, wiemy przecież, że postanowienia noworoczne statystycznie niestety nie są zbyt efektywną formą zmieniania życia. Uczysz się ponieważ masz takie postanowienie? Oczywiście trzymam kciuki i jeśli tylko masz odpowiednio dużo determinacji, masz oczywiście szansę na powodzenie, ale jednocześnie pamiętaj, że nauka czegokolwiek działa trochę jak odchudzanie – nie chodzi o dietę, a o zbudowanie nawyków, zmiany w myśleniu i zachowaniu, a nie tylko narzucanie sobie krótkoterminowego celu. Musisz wprowadzić język w swoją codzienność. Musisz działać konkretnie, realnie.

Z drugiej strony, rynek jest na tyle duży, że jeśli odpowiednio się przyłożysz i postarasz, na pewno znajdziesz odpowiednie materiały i osoby do pomocy w nauce. Przede wszystkim pamiętaj jednak, że KAŻDY CZAS JEST DOBRY, BY ZACZĄĆ UCZYĆ SIĘ CZEGOŚ NOWEGO. Dowolny dzień roku będzie nadawał się tak samo świetnie, by zacząć. Nie musisz czekać do jutra/poniedziałku/nowego roku czy miesiąca.

Zacznij od razu. Nie uskuteczniaj prokrastynacji, nie przekładaj, nie marudź. Weź się w garść. To jest naprawdę najważniejszy krok do sukcesu. Konieczny.

Postanowiłeś, znalazłeś czas, co dalej? Cele i możliwości!

Jeśli już zacząłeś uczyć się angielskiego i przestałeś przesuwać na później, pora na określenie celu. Zawsze pytam swoich kursantów, po co właściwie chcą się uczyć. Do czego im to. Większość uważa pytanie za zwyczajnie durne. Tak jest tylko pozornie. Tak naprawdę trudno jest nam robić coś, czego tak naprawdę nie potrzebujemy i w czym nie widzimy głębszego/dalszego sensu lub celu. Jeśli nauka języka angielskiego to tylko fanaberia – chwilowy kaprys, to nic z niej nie będzie. Naprawdę. Są na ten temat liczne badania naukowe z dziedziny psychologii. I sama przekonałam się o tym, gdy wymyśliłam sobie naukę języka norweskiego. Wytrzymałam miesiąc i porzuciłam. Dlaczego udało mi się poznać cztery inne języki w stopniu dość zaawansowanym, a tak bardzo poległam przy norweskim? Po prostu ani nie chciałam, ani nie potrzebowałam się go nauczyć. Nie widziałam żadnego wewnętrznego sensu. Trudno było się zatem skupić i szybko porzuciłam pomysł.

Dlaczego możesz uczyć się języka obcego?

Sprecyzowanie celu bywa jednak trudne. No, przecież to oczywiste. Uczę się angielskiego, żeby go znać, używać. I tyle.

BŁĄD!

Bądź precyzyjny. Gdzie chcesz używać? Do jakich celów? Czy potrzebujesz certyfikatu? Chcesz oglądać/czytać materiału w języku docelowym bez polskiego tłumaczenia? Chcesz porozumiewać się z osobami wśród rodziny i znajomych, które nie mówią po polsku? Potrzebujesz języka do pracy? Ktoś się naśmiewa z twojego niskiego poziomu? Zjada cię ambicja bądź kompleksy? Postanawiasz po prostu ćwiczyć pamięć?A może po prostu podoba ci się akcent jakiegoś celebryty i chciałbyś nabrać jego cech?

Powodów jest wiele. Każdy dobry. Najważniejsze, żeby był własny i uczciwy.  Jeśli doczytałeś do tego momentu, to znaczy, że pewnie chcesz się wziąć do nauki. Kuj żelazo póki gorące. Nie marnuj potencjału. Działaj.

Jak często się uczyć? Jak długo?

Zasadniczo najbardziej efektywnie byłoby się uczyć codziennie przez około 15-20. Teoretycznie wydaje się to niewiele i każdy może wycisnąć tyle w z planu dnia. W metrze, autobusie, tramwaju, kolejce na poczcie albo czekając aż skończy się pranie, które trzeba wyjąć. Z autopsji wiem jednak, że to nie jest takie proste. Na codzienną dawkę nauki możemy nie mieć siły czy chęci. Możemy o niej również najzwyczajniej na świecie zapomnieć.

Z kolei najpopularniejszym typem nauczania języków obcych jest jedna godzina w tygodniu. Niestety to jest dość słaby pomysł. Nie twierdzę, że kompletnie chybiony.  Po prostu godzina w tygodniu to stanowczo za mało, żeby się z językiem oswoić. Przerwy w nauce są też na tyle długie, że łatwo zapominamy przerobiony materiał, a samo przerabianie będzie szło niestety dość wolno. Nie mówiąc już o tym, że znam przypadki osób, które po trzydziestu minutach lekcji dopiero się rozgrzewają.

Optymalnie będzie w takim razie, biorąc pod uwagę moje doświadczenie (zarówno w nauczaniu innych, jak i uczeniu się) dwa razy w tygodniu po dziewięćdziesiąt minut lub chociaż dwukrotnie po sześćdziesiąt. Oczywiście głównym kryterium są zawsze możliwości: czasowe, finansowe, wydolnościowe. Najlepiej będzie uczyć się maksymalnie często, jak tylko dasz radę. Co do długości jednak – najlepiej nie przesadzać, gdyż przemęczenie materiału będzie miało skutek odwrotny do zamierzonego.

Bardzo ciekawa jest też zasada „minimum 10 minut” – w założeniu przysiadasz do materiału szkoleniowego na co najmniej 10 minut. Nie możesz przerwać wcześniej. Natomiast realnie kończysz wtedy, kiedy uznasz, że masz już dosyć lub inne obowiązki życiowe nie mogą czekać. Może to być 11 minut, może być godzina. Mnie w takich przypadkach nigdy nie udało się zejść poniżej 45 minut.

Jak zabrać się do nauki angielskiego z lektorem/nauczycielem/trenerem językowym?

Przez całe 10 lat nauczania zauważyłam, że przeważająca większość chętnych za główne kryterium przyjmuje cenę. Wiadomo, że na zajęcia musi być człowieka stać. Nie ma innej opcji. Jednak czasem próba zaoszczędzenia kończy się tak, że i tak później trzeba znaleźć inną osobę i zapłacić jej drugi raz za przerabianie tego samego materiału. W takich przypadkach jest podobnie, jak z remontem. Może się zdarzyć, że „pan Heniu spod sklepu”, który ma połowę niższe stawki niż średnia rynkowa, okaże się dobrym fachowcem i spełni nasze oczekiwania. Ale może się jednak okazać, że potem w portfel uderzy naprawianie jego „wyczynów”. Naprawdę wiele godzin spędziłam np. na poprawianiu wymowy uczniów, na którą we wcześniejszych latach nauki nikt nie zwracał uwagi. I nie, nie mówimy tutaj o próbowaniu wymuszenia idealnego sposobu mówienia „jak królowa angielska”, a o kardynalnych błędach, które brzmią po prostu śmiesznie w uszach osoby na wyższym poziomie znajomości języka.

Czy to oznacza, że lekcje muszą być drogie? Czy najdroższy nauczyciel oznacza najwyższą jakość zajęć? Nie.

Aktualnie przeciętna stawka za 60 minut zajęć z języka angielskiego waha się w granicach między 45 a 100 zł – w zależności od sposobu nauczania, doświadczenia, wykształcenia i ambicji nauczyciela, a  także lokalizacji. Odkąd jednak większość zajęć odbywa się online, stawki w całym kraju nieco się wyrównały i teraz zarówno na prowincji, jak i Warszawie, Krakowie, czy Gdańsku, koszt zajęć językowych będzie podobny.

Jeśli chcesz zapoznać się z moim cennikiem, wystarczy kliknąć w sekcję OFERTA.

Oczywiście należy pamiętać, że znajdziemy również ofertę lekcji za 30 zł, jak również taką za 150. Cena jednak nie musi być niestety adekwatna do umiejętności i jakości. Co więcej, czasem zdarza się, że nawet najlepszy nauczyciel nie będzie tobie pasował – z wielu względów – metod, sposobu bycia, wieku, lokalizacji, terminów. Czasami warto iść na racjonalny kompromis.

Jak zabrać się do nauki angielskiego jeszcze przed pierwszą lekcją?

Uczniowie często pytają, czy powinni się jakoś przygotować do pierwszych zajęć. To różnie bywa, ale zazwyczaj jednak odradzam. Pierwsza lekcja jest niejako zapoznawcza, a więc najlepiej pokazać „swój realny poziom” niż rzeczy wyćwiczone na dzień przed, które i tak zapomnimy za dwa tygodnie… Najlepiej stanąć w prawdzie i wiedzieć, na czym się stoi. To z pewnością pomoże dobrać dla ciebie odpowiednie materiały, tematy i sposoby.

 

POWODZENIA!

TRZYMAM KCIUKI ZA TWÓJ ROZWÓJ JĘZYKOWY

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *