angielski od podstaw – jak zacząć

angielski od podstaw

Mówi się, że angielski zna każdy. Że teraz to podstawa. Kolejne roczniki zaczynają naukę coraz wcześniej. Mimo tego angielski od podstaw wciąż dotyczy sporej rzeszy dorosłych. W dalszym ciągu przecież wiele osób albo w szkole miała inne języki [rosyjski, niemiecki], albo swój kontakt z angielskim zakończyła na poziomie edukacji (która szła bardzo różnie). Później przez wiele lat tego kontaktu w ogóle nie było albo był bardzo znikomy. Aż wreszcie pojawiają się nagle sytuacje, kiedy to musimy zacząć gadać.

Zmiana pracy. Wyprowadzka. Dziecko potrzebujące pomocy z materiałem szkolnym. Własne kompleksy. Itd. Itp.

Co nas wtedy czeka? Angielski od podstaw! Nic innego.

Angielski od podstaw – jak zacząć, by nie przestać po tygodniu?

Motywacja i powody są ważne. Bardzo. Wiara we własne możliwości również okazuje się nierzadko kluczowa. Co jednak zrobić, by zacząć się uczyć i faktycznie się nauczyć? Jak przebrnąć przez angielski od podstaw aż do zadowalającego, komunikatywnego poziomu?

Jest kilka zasadniczych kwestii w tej sprawie, które naprawdę MUSISZ potraktować poważnie. Bez nich to się zwyczajnie nie uda i będziesz jedną z tych wiecznie początkujących i niezadowolonych osób, które próbują, próbują, a efektów ni widu, ni słychu…

Całość podzieliłam na kilka faz. Dobrze jest wprowadzać je w życie kolejno, a gdy dojdziemy do końca listy, utrzymywać całość w ryzach regularności. czyli zwyczajnie wyrobić nawyk.

FAZA PRZEDWSTĘPNA

  1. Znajdź czas!

Z nauką jest jak z treningiem. ciągle powtarzamy sobie: od jutra zacznę, od jutra przysiądę, dzisiaj nie mam czasu/nastroju/możliwości. Kładziesz się zatem spać z tym przekonaniem, a gdy wstajesz rano, znów jest to przeklęte zawalone obowiązkami dzisiaj… czy to jakaś klątwa? Nie! To tylko wymówki.

Nie masz czasu na regularność i porządne lekcje? Hm… a znasz teorię piętnastu minut dziennie? Mówi ona, żeby zamiast nastawiać się na (kilku)godzinne posiadówki z nauką, zarezerwować sobie chociażby 15 minut. Jeśli się przez ten czas wkręcisz i jednak spędzisz dłuższą chwilę – super. Jeśli nie – zawsze przynajmniej możesz się cieszyć, że dostarczyłeś swojemu mózgowi jakiś tam zastrzyk wiedzy i powtórkę. To bardzo ważne – lekcje nie muszą być długie, żeby były faktycznie efektywne. Ziarnko do ziarnka… ale dosyć już tych mądrości życiowych! Kolejny punkt.

2. Ustal, czego i po co tak naprawdę chcesz się nauczyć.

To jest nierzadko spory problem, który powoduje utratę motywacji. Bardzo trudno osiągnąć cel, którego w zasadzie nie ma… Na spokojnie usiądź i zastanów się, do czego konkretnie potrzebujesz angielskiego. Jakie jego aspekty są w twoim przypadku kluczowe? Jakie sprawiają największą trudność? Jakich metod już próbowałeś? Czego jeszcze nie robiłeś? Co przynosi najwięcej frajdy? a może wszystko? Może po prostu bardzo lubisz uczyć się języków obcych i pora na wprowadzenie kolejnego? Może chciałbyś mówić jak ulubiony aktor? Odpowiedź na te pytania wiele zmieni w twoim podejściu/.

FAZA WSTĘPNA

3. Zbierz materiały

Najlepiej różnorodne. Testuj, sprawdzaj, oceniaj. To niezwykle ważne, by wiedzieć, czy przyjemniejsze są dla ciebie infografiki, czy minimalistyczne tabele. Czy wolisz podręczniki, czy materiały autentyczne – jeśli idzie o angielski od podstaw, osobiście polecam metodę łączoną. Nie odrzucaj książek kompletnie, ale również staraj się unikać totalnego w nich zamknięcia. Prawdopodobnie w niektórych tematach lepiej połapiesz się dzięki żywym przykładom materiałów autentycznych, w innych będziesz potrzebował wyjaśnień/reguł i prostych ćwiczeń, w jeszcze innych materiały multimedialne sprawią się najlepiej.

Tutaj kluczowy jest tzw. złoty środek. Znam przypadki osób, które zapadły się w zbieractwo tak bardzo, że później miały wręcz po kilkanaście dokładnie tych  kserówek, a telefon zawieszał się od nadmiaru aplikacji. Nie trudno domyślić się, że ponad połowa z tego nie była nigdy używana. Wyszukuj materiały z głową. Najlepiej zbieraj to, co może przydać się tylko w najbliższej przyszłości. Nie chomikuj na zaś. Jeszcze zdążysz, naprawdę. Kup/pobierz/skopiuj/zapisz i korzystaj możliwie szybko. Nie marnuj swojej przestrzeni (dyskowej, materialnej, życiowej).

4. Otocz się językiem najbardziej jak to możliwe.

Zmień język komunikatora i aplikacji Facebooka. W większości przypadków i tak klikasz z pamięci, nie czytasz napisów, więc nie wpadniesz w pułapkę niezrozumienia. A nuż jednak mózg zakoduje frazy? Słuchaj radia/odpal Youtube w języku docelowym. Angielski od podstaw pojawia się często w piosenkach, prostszych tutorialach. Możesz też zasubskrybować kilka kanałów dla uczących się angielskiego. Słuchaj w trakcie jazdy do pracy. Zwracaj uwagę na angielskie napisy na etykietach produktów (czytaj wersję anglojęzyczne składów i instrukcji). Zrezygnuj z lektora/dubbingu podczas oglądania filmów czy seriali. Posłuchaj angielskiego oryginału. Zapisz się do jakiejś grupy facebookowej dla osób anglojęzycznych i śledź komentarze (nie musisz się udzielać, a jeśli nie wszystko rozumiesz – nie szkodzi). Nie bój się odzywać w trakcie wyjazdów zagranicznych.

5. Bądź uważny

w punkcie czwartym bardzo pomoże uważność. Szukaj kontaktu z językiem. Spróbuj go dostrzec. Zwracaj uwagę na angielskie nazwy marek produktów. Sprawdzaj je. Czy wiedziałeś, że słynny napój Mountain Dew to nic innego jak Górska Rosa, a Sprite to chochlik lub mała grafika 2D? Teraz już wiesz! A skąd ja to wiem? Kiedyś zauważyłam te angielskie słowa i sprawdziłam. Jak i gdzie sprawdzać? Propozycje słowników zawarłam w TYM wpisie.

DZIAŁAMY

6. Znajdź autorytet. 

Samodzielna nauka jest tania (zwłaszcza, gdy wiesz, gdzie szukać materiałów, których jest w internecie naprawdę mnóstwo). Daje wiele satysfakcji. Jest też jednak dużo bardziej stresująca, gdyż jeśli tylko natkniesz się na jakieś „nie rozumiem”, nie będzie kogo zapytać. Sam musisz też ułożyć program, a i realna ocena postępów może okazać się praktycznie niemożliwa. Poszukaj dobrego nauczyciela, trenera umiejętności językowych, lektora, czy korepetytora. Koniecznie! Na zasadzie doraźnej pomocy, regularnych zajęć indywidualnych, lekcji grupowych – to zależy od od upodobań i możliwości finansowych, ale pamiętaj, że regularne spotkania to również kolejny aspekt motywujący. Jeśli nie znajdziesz czasu/siły/energii na naukę własną, to przecież na umówioną lekcję pójdziesz i zawsze coś wyniesiesz.

7. Rób częste powtórki. 

Praktyka czyni mistrza. Practice makes perfect. To nie jest tylko głupi frazes. Naprawdę powtórki są konieczne. Przytoczę anegdotę ze swojego życia.

Mój synek nauczył się rozpoznawać i składać wszystkie litery w proste wyrazy (czytać) w wieku niecałych trzech lat. Bardzo to lubił i ćwiczył. A potem znudził się i po pół roku nie pamiętał już właściwie nic. z 32 liter polskiego alfabetu znał nazwy może pięciu… OK. Powiesz: ale pół roku dla trzylatka to jest 1/6 życia. Kawał czasu! Poza tym czytanie jest przecież dla maluchów trudne do ogarnięcia. Zgoda. Inny przykład: uczyłam się niemieckiego. Przerabiałam kolejne tematy i zagadnienia. Poznawałam słówka, zwroty, struktury gramatyczne… Często zdarzało mi się myśleć: eeee, to jest tak łatwe, że nie muszę powtarzać, przecież na pewno nie wyleci mi z głowy. A podczas testów to właśnie na tych zagadnieniach miałam najwięcej potknięć i błędów. Właśnie one, a nie te bardzo skomplikowane i nieoczywiste (ale WYĆWICZONE!) sprawiały mi najwięcej problemu. Wniosek nasuwa się sam.

A zatem…

Powtarzaj nawet to, co wydaje się jasne, przejrzyste i banalne. Im więcej inteligentnych powtórek, tym lepiej. Jeśli zastanawiasz się, czym dokładnie jest system inteligentnych powtórek, klikając W TO MIEJSCE przeczytasz blogu cały wpis odnośnie tego tematu. Postaram się przybliżyć tę kwestię tak, byś natychmiast mógł wdrożyć ją w swoją codzienną rutynę.

Ekstremalnie ważna jest też regularność. Nauka z doskoku, z przypadku, niestety niewiele daje. Poza tym jest przecież jeszcze jedna prawda życiowa: jeśli coś jest warte robienia, jest warte robienia porządnie.

8. Nie ucz się zbyt wielu rzeczy jednocześnie ani nie przerabiaj materiału zbyt szybko. 

Im szybciej, tym wolniej – jak mówi stare przysłowie. Ten paradoks sprowadza się do jednej prostej reguły, która już od dawna sprawdza się podczas moich lekcji. Zarówno tych z uczniami, jak i tych, na które sama uczęszczam (jak i w momentach, gdy uczę się samodzielnie). Zdecydowanie lepiej przyswoić mniejszą partię materiału, ale na tzw. tip top. Umieć mniej, ale lepiej, umieć naprawdę, niż kojarzyć mnóstwo rzeczy, ale wszystkie byle jak. W ostatecznym rozrachunku przeładowanie informacji prowadzi do tego, że czujemy przeciążenie i trudno będzie zapamiętać cokolwiek. Metoda małych kroków sprawdzi się tu doskonale. A zatem nie wyprzedzaj materiału, nie antycypuj wyjątków. Dziel zagadnienia na mniejsze tematy. Odhaczaj nauczone rzeczy. Przecież dzięki temu dodatkowo wzrośnie Twoja motywacja, bo zobaczysz sporo nauczonych wątków [większą ilość  „ptaszków”] niż w przypadku oznaczania poznanych działów w całości.

Ale jak? Oto wskazówka

Świetnie sprawdzi się tutaj również podążanie za konkretnymi funkcjami/umiejętnościami życiowymi. Tak na przykład dzisiaj spróbuj nauczyć się pytania o drogę, a kolejnym razem wskazywania jej. Później powtórz wszystko, aby następnym razem przysiąść nad podawaniem godzin. Daty i pory roku zostaw na inny dzień. Powtórz całość. Zapoznaj się ze zwrotami dotyczącymi pogody. Później spróbuj obejrzeć kilka prawdziwych prognoz. I bam! Zobacz, cały dział skończony, a masz tyle pojedynczych umiejętności. Czy to nie wspaniałe?

9. Buduj pozytywne skojarzenia i bądź dobrej myśli. 

Nie wstydź się błędów ani nie daj im się zdemotywować. W końcu ćwiczysz, prawda? Każdy kiedyś zaczynał. Każdy się czasem potyka, a nauka to proces. Nie działają tu żadne magiczne różdżki. Coś nie wyszło? Nie zapamiętałeś zdań/zwrotów? Źle coś odmieniłeś albo nie rozumiesz polecenia? To nic! Sprawdź, zanotuj jeszcze raz. Odetchnij. I spróbuj jeszcze raz. Bardzo trudno jest nauczyć się czegokolwiek pod przymusem. Podobnie ma się sprawa z materiałem, którego nie lubimy i mamy dosyć. Czytaj/oglądaj/słuchaj kontentu z dziedziny swoich zainteresowań. Nie zapominaj o tym, co lubisz. Jednocześnie miej na uwadze, że jeśli coś sprawia trudność, to niekoniecznie musi być głupie. Może po prostu potrzebujesz na to więcej czasu albo żeby ktoś wytłumaczył to w inny sposób? Może zadania powinny być innego typu?

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *