Nauka angielskiego i zaburzenia ze spektrum autyzmu

zaburzenia ze spektrum autyzmu

Obchodzimy dziś, drugiego kwietnia, Światowy Dzień Świadomości Autyzmu. Dzień ważny z wielu względów i dla wielu osób. Dla mnie jako ligwistki ważny szczególnie, gdyż wiedza psychologiczna i neurologiczna często okazuje się kluczowa w nauce języków obcych. Jeśli chcemy, żeby mózg przyswoił konkretne informacje w sposób możliwie najbardziej efektywny, powinniśmy się zastanowić, jak on w ogóle działa. Zaburzenia ze spektrum autyzmu są często marginalizowane albo stygmatyzowane. Autystyków nazywa się świrami, dziwakami albo w najlepszym razie osobami niegrzecznymi, niezdolnymi do nauki… W społeczeństwie pokutuje wciąż mit, że autystycy to osoby bez wyobraźni, słuchu językowego i empatii. Powyższe ma uniemożliwiać im naukę języka obcego. Nic bardziej mylnego!

Pisałam już w jednym ze starszych postów o typowych zachowaniach osób z Zespołem Aspergera. Z racji tego, że odchodzi się już od tego wyraźnego oddzielenia ZA od reszty spektrum, postanowiłam temat jednak chociaż odrobinę rozszerzyć.

 

Zaburzenia ze spektrum autyzmu

Czym są zaburzenia ze spektrum autyzmu? W dalszym ciągu w społeczeństwie popularne jest wyobrażenie autysty, który nie mówi, nie sygalizuje swoich potrzeb fizjologicznych, pluje na ludzi i potrzebuje uwagi właściwie 24/7. Czym jest jednak autyzm?

Przede wszystkim autyzm NIE jest chorobą. Nie powodują go szczepionki, nadmiar cukru ani brak miłości rodziców (chociaż wszystkie z tych czynników w mniejszym lub większym stopniu mogą pogłębić pewne kłopoty z radzeniem sobie ze światem). Jest to odchylenie od normy neurorozwojowej, co oznacza, że wynika z innego niż typowy rozwoju mózgu, a co za tym idzie innej (niż standardowa) pracy mózgu w zakresie funkcji poznawczych (zmysłowego odbioru świata [sensoryki], emocji wraz z ich regulacją oraz analizy procesów i zachowań wokół). Nie jest zatem prawdą, że osoba autystyczna jest ograniczona. Ma po prostu całkowicie inną perspektywę.

Oczywiście zdarzają się wśród przypadki upośledzenia umysłowego lub różnego typu psychopatologie. Autyzm głęboki objawia się też zupełnie inaczej niż ma to miejsce u osób wysokofunkcjonujących (których jest statystycznie najwięcej). Przede wszystkim należy jednak pamiętać, że zaburzenia ze spektrum autyzmu, chociaż bywają determinujące w życiu jednostek, to nie jest jedynym, co takiego „pacjenta” określa. Statystyki wskazują, że duża część osób w ASD [autism spectrum disorder] jest raczej introwertyczna czy nieśmiała i to właśnie te cechy, a nie sam autyzm mogą decydować o pewnego rodzaju zachowaniach (nawet uważanych społecznie za „dziwaczne”). Autyzm również ani nie determinuje deficytów rozwojowych (braku lub zaburzeń mowy, problemów ze skupieniem uwagi, nadpobudliwości itd), ale może z nimi współistnieć.

Autyzm został wyodrębiony w roku 1943 przez Leo Kannera (wykazany na grupie dzieci). Zatem podlega obserwacji i badaniom dopiero od niespełna osiemdziesięciu lat. Jednakowoż spotykamy się z opisami zachowań typowych dla stwierdzenia diagnozy autyzmu już w literaturze starożytnej i później właściwie przez wszystkie epoki.

Z czego bierze się autyzm i jak sobie z nim radzić?

Chociaż w dalszym ciągu NIE STWIERDZONO jasno, co jest przyczyną autyzmu [neuroróżnorodności, neuronienormatywności], to istnieje wiele przesłanek ku temu, że ma on swoje podłoże genetyczne. Skoro ASD nie jest chorobą, to nie da się tego wyleczyć. W wielu przypadkach warto jednak (a czasem nawet należy) terapeutyzować osobę w spektrum. Zachowajmy przy tym jednak świadomość, że nie wysyłamy na terapię w celu pozbycia się problemu z autyzmem czy wyleczenia psychopatologii, a po prostu ułatwienia potrzebującej osobie dostosowania się do często niesprzyjających warunków. Terapie mogą przyjmować bardzo wiele różnorakich form i zakresów – zależnie od potrzeb pacjenta. Terapie, jak i w każdym innym przypadku, ma na celu podniesienie jakości życia pacjenta. Tylko tyle i aż tyle. Jest również cała rzesza osób autystycznych, którzy żadnej terapii nie potrzebują. Radzą sobie nadzywczaj dobrze, nawet pomimo zdarzających się „zatarć ze światem” (kto ich nie ma?).

Część przedstawicieli tej grupy społecznej mierzy się również z kłopotami tożsamościowymi lub jest nieheteroseksualna. Zaliczymy tutaj zarówno osoby transeksualne, aseksualne, homoseksualne czy biseksualne. Korelacja jest dosyć wysoka. Szczegółowe badania wciąż trwają i najpewniej zabiorą jeszcze kilka lat, gdyż nie jest to kwestia łatwa do przeliczenia. Faktem jest, że bycie austystykiem NIE musi oznaczać innej (niż hetero) orientacji seksualnej czy niezgodności tożsamości płciowej z płcią biologiczną, tak samo jak bycie homoseksualnym czy aseksualnym NIE oznacza automatycznie autystyka.

Autystyk to zatem żadne dziwadło, żadna kula u nogi, a po prostu osoba. Czy myśli inaczej? Czy ma nasilone zaburzenia integracji sensorycznej (silniejsze odczuwanie bodźców zmysłowych)? Pewnie tak. Czy trudniej jest jej zrozumieć własne emocje i radzić sobie z nimi? Czy trudniej wpasować się z schematy społeczne i robić rzeczy automatyczne dla większości? Pewnie tak. Nie oznacza to jednak, że jest małpeczką w zoo ani że „nic z niej już nie będzie”. Jest osobą, ma swoją osobowość, wady i zalety i to z nich powinna być rozliczana.

Fakty i mity  o spektrum autyzmu w kontekście nauki języków

Mit: Autyzm dotyczy tylko chłopców lub chłopców przede wszystkim.

Dziewczynki są często zupełnie inaczej postrzegane przez otoczenie, więc diagnoza zaburzeń ze spektrum autyzmu jest rzadsza. Czterokrotnie więcej chłopców niż dziewczynek jest diagnozowanych, ale dziewczynki mają kilkukrotnie  lepsze mechanizmy maskowania.  Realnie jednak autyzm dotyczy obu płci – najprawdopodbniej w równej proporcji. Wśród samoorzeczników pojawia się statycznie więcej kobiet.

Mit: Osoby autystyczne mają gwarancję problemów z komunikacją – zarówno na poziomie biologicznym, jak i praktycznym.

Nie ma w tym temacie żadnych wiarygodnych badań czy statystyk. Owszem, jak wspomniałam wyżej, osoby w spektrum mogą (nie muszą!) mieć trudność z rozróżnianiem, nazywaniem emocji własnych i cudzych, a co za tym idzie z reagowaniem na nie. To może prowadzić do różnego rodzaju trudności na gruncie efektywnej komunikacji. Nie jest natomiast prawdą, że nie potrafią ułożyć i wyartykułować własnych myśli* albo nauczyć się te myśli wyrażać.

Fakt: Jednym ze składowych koniecznych do pozytywnej diagnozy autyzmu są stałe deficyty komunikacji i interakcji społecznej. Oznacza to wcale nie to, że uczeń na zajęciach językowych nie będzie w stanie przejść przez część konwersacyjną. Mówimy tutaj o komunikacji SPOŁECZNEJ, a nie o biologicznej funkcji mózgu do tworzenia komunikatów (układania zdań, jakiegokolwiek porozumiewania się, odpowiadania na pytania czy tworzenia tychże). Trudność pojawia się zatem przy podtrzymaniu/rozpoczęciu rozmowy.

Do innych „kluczowych” kwesti w trakcie diagnozy zalicza się: ograniczone, powtarzalne wzorce zachowań [tzw. stimy i rytuały] w tym słaba interakcja i integracja społeczna, obsesyjne zachowania lub zainteresowania, w tym wybiórcze przywiązanie, zaburzenia integracji sensorycznej oraz występowanie powyższych już we wczesnym dzieciństwie.

Więcej o kryteriach można przeczytać, klikając w TEN link.

Mit: Osoba autystyczna jest biologicznie niezdolna do porozumiewania się w języku obcym, bo przekracza to jej możliwości mechanizmów percepcyjnych.

Dyskutowałam ostatnio z pewnym anglistą, doktorem nauk, dydaktykiem i teoretykiem nauczania języków obcych z wieloletnim doświadczeniem. Podzieliłam się historią ucznia i pewnego problemu, który napotkałam na gruncie nauczania. Wspomniany kolega po fachu stwierdził, że może po prostu tej osoby nie da się nauczyć. Nie przestawi się i trudno, trzeba położyć na niej krzyżyk, bo jest autystyczna i już się więcej nie wyciśnie. Cały jego autorytet w moich oczach upadł jak domek z kart…

Zaburzona komunikacja NIE oznacza zaburzeń na gruncie nauki budowania zdań. A już na pewno nie takiej, która funkcjonuje na tyle dobrze, by się na kurs językowy zapisać.  Może się zdarzyć, że osobie autystycznej będzie trudniej wyrażać zdania, wypowiadać je (autyzm głęboki i mutyzm wybiórczy) , ale nie tworzyć na poziomie konceptu. Innymi słowy: autysta może mieć kłopot z „co powiedzieć”, „po co mówić cokolwiek”, ale raczej nie z „jak powiedzieć”. A już na pewno nie stwierdziłabym, że „tak ma i trudno, trzeba się z tym pogodzić”.

Mit: Autyzm to choroba wieku dziecięcego i z niego się wyrasta. W szkole było ciężko, ale w dorosłości wszystko się nadrobi.

Ani to nie choroba, ani stopień rozwojowy, więc nie da się z tego wyrosnąć. Autyzm to nie za małe buty…

Mit: Autyzm to konkretne cechy, zachowania i reakcje powtarzające się dla całej grupy. Wszyscy autyści robią dokładnie tak samo.

Spektrum oznacza dokładnie tyle, że można być z jednej strony skali, można z drugiej, można być dokładnie w środku… Można wykazywać wszystkie „typowe” cechy, ale równie dobrze tylko ich (losowo wybraną) część.

Fakt: Osoby autystyczne wykazują ponadprzeciętne umiejętności w bardzo różnych polach. Często jest to wysoki iloraz inteligencji, świeta pamięć, zawrotna szybkość budowania skojarzeń, talent artystyczny lub inne. Może to pomóc w nauce języka obcego. „Przeciętny autysta” ma również tendencje do skupiania ogromnej uwagi na swoich zainteresowaniach (czasem dochodzi nawet do fiksacji).  Może też przeszkadzać, rzecz jasna. Przypadki geniuszu oraz debilizmu zdarzają się w grupie autystów tak samo często, jak w każdej innej. Nie są to żadne maszyny. Szczególnie zainteresowanie może dotyczyć też na przykład nauki języków obcych, lingwistyki, analisty lingwistycznej, fonetyki, konkretnego języka obcego, a nawet komunikacji międzyludzkiej i interakcji między językiem a jego użytkownikami.

 

* Bierzemy pod uwagę przypadek przeciętny, czyli zaliczany do tzw. wysokofunkocjonujących. W moim opisie nie biorę pod uwagę osób z bardzo ciężkimi zaburzeniami, gdyż jest to miejsce na inny wpis.

 

Moje doświadczenie z uczniami autystycznymi

Od 11 lat mam przyjemność pracowania z kursantami dorosłymi i nastolatkami. Zarówno na zajęciach indywidualnych, jak i grupowych.  Według moich statystyk przewinęło się już  117 osób, które miały diagnozę zaburzeń ze spektrum autyzmu i przyznały się do niej. Co do kilku(nastu) innych osób mam też swoje podejrzenia. Czego te osoby potrzebują? Empatii, uwagi, usystematyzowania. Czyli dokładnie tego samego, co neurotypowi kursanci. Autystycy dużo częściej przejawiają skłonności analityczne niż myślenie obrazami (choć niekoniecznie), więc i dobór odpowiedniej metody nauki powinien być przemyślany.

Trzeba zwrócić szczególną uwagę na deficyty i trudności i ćwiczyć te sfery w taki sposób, by nie przekroczyć cienkiej granicy „robienia zadania dla zadania”, po której dana aktywność nie ma już zupełnie sensu. Czasem po prostu rezygnujemy z niektórych typów zadań, a na inne poświęcamy więcej. Czasem konwersacje zbaczają na nietypowe tory, ale w zasadzie co w tym dziwnego? Przecież na „normalnych” zajęciach też tak bywa. Kluczowe okazuje się tutaj dopasowanie do zdolności ucznia w taki sposób, żeby go nie przestymulować ani nie zanudzić. Tutaj również nic nowego…

Unikam tylko metafor, ironii, wprowadzając idiomy, podkreślam ich funkcję i skłaniam się często ku metodom analitycznym, bo to wiele ułatwia w porozumieniu. Przecież moim zadaniem jest wprowadzanie efektywnych metod nauki. Ostatecznie, ja już się nauczyłam i teraz muszę umożliwić to innym osobom.

Po prostu empatia. Zazwyczaj to nie jest tak, że autystyk nie współpracuje albo (o, zgrozo!) nie chce współpracować. Współpracuje na tyle, na ile potrafi i ma możliwości. A jak współpracuje lektor?

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *