nie mam czasu na naukę angielskiego

nie mam czasu na naukę angielskiego

Koronawirus, pandemia, koronawirus… Wszędzie tylko to samo: czas izolacji, przeniesienie pracy do domu, nadmiar jednych bodźców i zdecydowana tęsknota za innymi… Z jednej strony nawał kolejnych obowiązków i przymus dostosowania się do nowych, panujących [panoszących się, niektórzy mówią] warunków. Z drugiej zaś przenikliwa nuda. Nie wiadomo, co będzie jutro. Wiadomo jedno: na pewno warto poświęcić ten czas na rozwój siebie, na inwestycje czasu w rozwijanie swoich kompetencji i umiejętności. To jest czas, kiedy nikt nie powinien próbować mówić „nie mam czasu na naukę angielskiego”, bo jak nie teraz, to kiedy? Na oddziale chorób zakaźnych? A może w momencie, gdy rynek będzie przesycony osobami, które zostały odcięte od źródła dochodu dla swojego małego przedsiębiorstwa? Właśnie teraz jest idealny, a kto wie, może nawet i ostatni moment, by skutecznie wziąć się wreszcie do roboty. „Nie mam czasu na naukę angielskiego”? Czyli nie mam czasu pochylić się na swoją własną przyszłością.

Żyjemy w ciekawych czasach – jak mawiał klasyk. Bez wątpienia jednak angielski jest i będzie tak samo ważny. Jak zatem znaleźć te kilka chwil, by nauka angielskiego w czasie pandemii była wykonalna i efektywna?

Kilka prostych podpowiedzi pomoże ci zabrać się do tego odpowiednio.

 

# Ucz się online – znajdź nauczyciela, korepetotora, lektora czy trenera umiejętności językowych.

Pamiętaj jednak, żeby była to osoba z doświadczeniem. Przestój dotyka wielu osób, w związku z czym portale z ogłoszeniami uginają się od domorosłych „nauczycieli”, który np. jeszcze miesiąc temu sami się przygotowywali np. do CAE, a teraz muszą dorobić, więc postanowili się przebranżowić. A gdzie doświadczenie? A gdzie materiały? Tymczasem w pracy doświadczonego nauczyciela niewiele się zmieniło i może szybko i łatwo dostosować swój tryb pracy do zajęć prowadzonych przez sieć.

# Pamiętaj, że jeśli pracujesz teraz z domu, oszczędzasz czas, który normalnie poświęcił(a)byś na dojazdy. Nawet jeśli to tylko piętnaście minut w jedną stronę – dobre i to! Wykorzystaj tę szansę na powtórkę lub jakieś ćwiczenia.

# Czeka nas śwatowy kryzys ekonomiczny. Przygotuj się zatem z języka branżowego, rozważ poszerzenie swoich kompetencji (nie tylko językowych). Dobrym pomysłem będzie również jakiś kurs (umiejętności twardych lub miękkich) prowadzony w języku angielskim. Wiele platform organizuje takie szkolenia. Czasem trzeba tylko dopłacić za certyfikat. Są też takie, które okazują się w pełni darmowe. Poszukaj webinarów, szkoleń korespondencyjnych, zadań z e-learningu. Oferta uniwersytetów i punktów szkoleniowych jest naprawdę szeroka. „Nie mam czasu na naukę angielskiego” – myślisz sobie. Zatem upiecz dwie pieczenie na jednym ogniu. Połącz pożyteczne z… pożytecznym, a przyjemne przyjdzie samo (satysfakcja z postępów). A jak już jesteśmy przy pożytecznym? Może znajdziesz ciekawe szkolenie nie tylko z umiejętności typowo zawodowych, ale dotyczących twojej pasji? Hobby jest przecież bardzo waznym aspektem naszego zdrowia psychicznego i produktywności!

#Przestaw wszystkie aplikacje, urządzenia i media społecznościowe na język angielski. Niby drobnostka, a zatem najpewniej nie zauważysz większej równicy. Przecież wszystko i tak klikasz automatycznie. Twój mózg jednak przyswoi masę nowych słówek, zwrotów i idiomów. Tak samo automatycznie.

#Penpal to bardzo ciekawa idea. Znajomi korespondecyjni z całego świata są na wyciągnięcie ręki. To z nimi możesz doskonale ćwiczyć pisanie, czytanie,  a nawet mówienie i słuchanie, jeśli tylko zechcesz. Przecież taki np. WhatsApp ma możliwość nielimitowanych rozmów z całym światem kompletnie za darmo. Aż żal nie skorzystać. Ostatecznie ludziom z U.S.A, Arabii czy Australii również możesz powiedzieć: nie mam czasu na naukę angielskiego.

 

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *