Czy naprawdę muszę uczyć się tych wszystkich czasów? – Gramatyka angielska

czy naprawdę muszę uczyć się tych wszystkich czasów?

Pytanie: „czy naprawdę muszę się uczyć tych wszystkich czasów? ” nurtuje chyba każdego adepta mowy Szekspira. Mnogość tzw. tenses nierzadko ostrasza. Nawet na popularnych anglojęzycznych forach internetowych wciąż powraca to pytanie. O, na przykład TUTAJ.

Dylematy moich kursantów są oczywiście moimi dylematami, zajmuję się nimi na codzień, więc i tym razem spróbuję pomóc.

Odpowiedź jest niejednoznaczna. Oczywiście skrótowo mogłabym powiedzieć: nie, nie musisz.

Dlaczego?

Otóż dlatego, że jeśli wolisz pozostać na poziomie „kali jeść, kali chcieć”, to w porządku – nikt poza tobą samym nie może zdecydować o twojej ambicji i chęci nie tylko rozumienia otoczenia, ale również bycia rozumianym.

Tak, nieposługiwanie się formami gramatycznymi lub posługiwanie się nimi w sposób, nie oszukujmy się, pokraczny, jest drugim najczęstszym powodem niezrozumienia (głównym są braki w umiejętności rozumienia ze słuchu). O samych czasach gramatycznych pisałam już TUTAJ.

Tym razem podejdźmi do sprawy z innej strony. Prawie tak często, jak „czy naprawdę muszę uczyć się tych wszystkich czasów?” słyszę mit: ale przecież natywni użytkownicy ich nie stosują.

No, zdziwiłbyś się. Owszem, to stwierdzenie pojawia się tu i ówdzie, nie tylko wśród mieszkańców środkowej i wschodniej Europy (o, na przykład też wyszperałam tutaj). Przede wszystkim należy jednak pamiętać, że to ogromne, ogromne uogólnienie i uproszczenie. Osoby, dla których język angielski jest mową ojczystą, ZNAJĄ I KORZYSTAJĄ ZE WSZYSTKICH opcji gramatycznych. Nie ze wszystkich jednak w trybie codziennym, a to po prostu dlatego, że i sytuacja tego nie wymaga. Jak często przeciętny Polak korzysta z konstrukcji imiesłowu przysłówkówego uprzedniego? Rzadko. A jednocześnie tak często, jak sytuacja tego wymaga. I robi to bez wahania, nawet jeśli niekoniecznie rozumie samo pojęcie. Nie musimy wszak znać wszystkich nazw, prawda?

Ogólnie rzecz biorąc, po prostu nie musisz wkuwać żadnych regułek na blachę. Nie musisz nawet znać tych wszystkich nazw… Po prostu na wyczucie wypadałoby przyswoić, mniej więcej jak i kiedy używamy danej formy. Co możemy przez nią zyskać, co przekazać.

Pamiętajmy przecież, że odmiana czasownika niesie ze sobą dość konkretny aspekt, a więc, można powiedzieć, dość dokładne okoliczności zdarzenia. Używając zróżnicowanych form gramatycznych, nie tylko zabrzmisz lepiej (twój angielski od razu będzie postrzegany jako bardziej zaawansowany). Nie narazisz się też na dodatkowe pytania, gdyż wiele spraw przekażesz za pomocą właśnie gramatyki. Jak wszystko wiadomo, to po co pytać dodatkowo. 🙂 Jakież to proste!

Przestań się też bać mnogości odmian i zasad. W języku polskim mamy ich, wbrew pozorom, dużo więcej.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *